wtorek, 14 maja 2013

Prolog

Ta opowieść zaczyna się narodzeniem dwóch serc, tak różnych jak woda i ogień. Jedno, ciałem delikatne, duszą namiętne i niepokorne, niczym początkujący Lucyfer. Drugie, niczym anielsko szlachetne i diamentowo czyste, ale z zewnątrz posturę posiada idealną. Oba serca zostały stworzone dla siebie nawzajem. Czy kiedykolwiek się spotkają... Czy kiedykolwiek się ujrzą... To zależy tylko od woli Boskiej. My możemy tylko patrzeć na bezsensowne, nic nie znaczące znaki, zwane literami, aby dowiedzieć się o losie tych dwojga ludzi.
Synonimem świata od niedawna stała się zawiłość,
Więc przemierzam zgarbiony przez ciężar mojego serca,
By przejść męczeństwo jak Święty Szczepan czy Małkiewicz,
Nie czeka mnie ukamienowanie, gdyż nie jestem święty,
Tylko schorowane serce, które prowadzi mnie przez życie,
Nie walczę z chorobą serca, możesz mi mówić tchórz,
Wszystko odstawiłem w kąt, na wszystkim osiadł już kurz,
Chorobliwość spowodowała coraz mniejsze serca bicie,
Moim słabościom nie nadaję miana achillesowej pięty,
Tylko serca Martina, o którym nie pisał Adam Mickiewicz,
Przez wadę przestałem wierzyć w siebie, mów mi innowierca,
Chorobą nie jest arytmia, choroba wieńcowa, lecz miłość..
.

Będę pisała tutaj wszelkie wiersze, raz smutne, raz wesołe, raz prawdziwe. Będzie to również blog z opowiadaniem na kilkanaście rozdziałów, zapraszam do czytania. Zuzanna.